Bajka Na Dobranoc O Księżniczce | Księżniczka Na Ziarnku Grochu I 4 Księżniczki Bajki Po Polsku | Bajka I Opowiadania Na Dobranoc 상위 210개 답변

당신은 주제를 찾고 있습니까 “bajka na dobranoc o księżniczce – Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc“? 다음 카테고리의 웹사이트 https://you.khunganhtreotuong.vn 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: https://you.khunganhtreotuong.vn/blog. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 Bajki dla dzieci – Polish Fairy Tales for Kids 이(가) 작성한 기사에는 조회수 4,726,566회 및 좋아요 13,389개 개의 좋아요가 있습니다.

bajka na dobranoc o księżniczce 주제에 대한 동영상 보기

여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!

d여기에서 Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc – bajka na dobranoc o księżniczce 주제에 대한 세부정보를 참조하세요

Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc
❤️❤️❤️ Subskrybuj: https://goo.gl/QtSJWW ❤️❤️❤️
© 2019 Adisebaba Animation all rights reserved
Oglądaj najlepsze bajki na kanale Bajki. Wybierz swoją ulubioną bajki i obejrzyj ją już teraz! Proszę
#bajkipopolsku #bajkapopolsku #bajkanadobronac #historie #bajkinadobronac
👗**Księżniczka bajki**👗
🚩 Kopciuszek – Cinderella : https://youtu.be/67F05aFN1wk
🚩 Roszpunka – Rapunzel: https://youtu.be/Lw3NBlzjWgA
🚩 Śpiąca Królewna – Sleeping Beauty: https://youtu.be/kAGnzhiyDQ4
🚩 Królewna Śnieżka – Snow White: https://youtu.be/zAFJApE9X6o
🚩 Piękna i Bestia – Beauty and the Beast: https://youtu.be/Yr_NYEfZTag
🚩 12 Tańczących Księżniczek – 12 Dancing Princesses: https://youtu.be/dW32FP0W2Rw
🚩 Calineczka – Thumbelina: https://youtu.be/sFH1biOtxCQ
🚩 Żabi Król – The Frog Prince: https://youtu.be/eHuqkcp9n8M
🚩 Księżniczka na ziarnku grochu – The Princess and the Pea: https://youtu.be/7vYe28J3QLk

bajka na dobranoc o księżniczce 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.

Dobroć bajka dla dziewczynek do czytania – MiastoDzieci.pl

Izabela i Edward to dwoje bohaterów tej bajki, którzy na początku niezbyt … Dawno, dawno temu, żyła sobie piękna księżniczka, a jej dobroć znana była w …

+ 여기에 보기

Source: miastodzieci.pl

Date Published: 8/17/2021

View: 4628

Bajka o smoku i królewnie – SuperKid

Bajka o smoku i królewnie. SuperK zaprasza do akcji. » DZIECI DZIECIOM. Zachęcamy dzieci do pisania wierszy, bajek i opowiadań. TY TAKŻE POTRAFISZ!

+ 여기에 더 보기

Source: www.superkid.pl

Date Published: 9/24/2022

View: 5937

Amelka i jej zaczarowana noc – Bajki Zasypianki

Mama ucałowała ją na dobranoc i wyszła gasząc światło w pokoju. … Księżniczką, z którą zamieszkałby w pięknym zamku i na pewno żył długo i szczęśliwie.

+ 여기를 클릭

Source: bajki-zasypianki.pl

Date Published: 11/1/2021

View: 4960

Bajka o księżniczce. – Żona Marynarza

Bajka o księżniczce. … Niestety w 26 urodziny księżniczki król z królową zginęli na jednym z mórz. Księżniczka długo żyła w smutku.

+ 여기에 자세히 보기

Source: www.zonamarynarza.pl

Date Published: 9/15/2021

View: 2196

O mądrej księżniczce – Nasze-Bajki

Mała Emilia dorastała w swoim królestwie. Nauki pobierała od nadwornych nauczycieli. Czas płynął. Z małej książęcej dziewczynki wyrosła piękna …

+ 더 읽기

Source: www.nasze-bajki.pl

Date Published: 10/5/2021

View: 4584

Bajka o trzech księżniczkach – Tekstoteka

Bajka o trzech księżniczkach. Dawno, dawno temu, w odległym królestwie przyszła na świat księżniczka. Kiedy złożono ją w kołysce, prawdziwej kołysce godnej …

+ 여기에 표시

Source: tekstoteka.pl

Date Published: 12/13/2021

View: 2131

Marek Wnukowski – Bajka o pięknej księżniczce Soni

Dobranoc Helgo! – Też czuje się śpiąca. Zrobię to samo. Dobranoc Jadźka. Orol odczekał chwilę i kiedy słychać było już miarowy oddech, a po …

+ 여기에 표시

Source: tatamariusz.pl

Date Published: 6/14/2021

View: 6321

주제와 관련된 이미지 bajka na dobranoc o księżniczce

주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc
Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc

주제에 대한 기사 평가 bajka na dobranoc o księżniczce

  • Author: Bajki dla dzieci – Polish Fairy Tales for Kids
  • Views: 조회수 4,726,566회
  • Likes: 좋아요 13,389개
  • Date Published: 2019. 4. 20.
  • Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=qyZXpKzeZcU

Dobroć, bajka dla dziewczynek i księżniczek. Bajki dla dzieci do czytania – MiastoDzieci.pl

Dawno, dawno temu, żyła sobie piękna księżniczka, a jej dobroć znana była w całej okolicy. Jej rodzice byli bardzo szlachetni, więc i ona miała łagodny charakter. Kiedy dorastała, lud zastanawiał się czy znajdzie się odpowiedni kandydat na męża, w pełni zasługujący na ich ukochaną księżniczkę. Miała już bowiem szesnaście lat, a to wiek, w którym ma się już adoratorów.

Izabela, bo tak miała na imię księżniczka, nic sobie z zalecania kawalerów nie robiła. Nad wyraz kochała swoich rodziców i daleka była od myśli, aby ich opuścić. Król i królowa, mieli nadzieję, że z czasem zmieni zdanie, zwłaszcza, iż wkrótce miał się odbyć, jej pierwszy bal.

Tymczasem do królestwa doszły wieści, że ich największy wróg umarł. Monarchowie odetchnęli z ulgą, bowiem Maciej II, przez całe życie pałał do nich żądzą zemsty.

Nie wiedzieli, że miał syna. Wychowując się bez matki, mając za przykład potwornego ojca, sam wyrósł na bardzo złego człowieka. Obiecał umierającemu ojcu kontynuację walki z wrogiem, a najlepszym tego dowodem miało być poślubienie księżniczki wbrew jej woli. Edward obmyślił zatem plan, a nazajutrz razem ze swoją świtą, udał się w podróż.

Kiedy był w pobliżu zamku, nie skręcił do królewskiej posiadłości, lecz zatrzymał się w pobliskiej gospodzie. Popijając wino i kosztując miejscowych potraw, książę wypytywał o królewską córkę i jej zwyczaje. Następnego dnia, wraz ze swoimi ludźmi zaczaił się na nią w lesie.

Gdy kareta księżniczki zbliżyła się, jego ludzie wyskoczyli zza drzew i pojmali wszystkich. Każdemu z nich, nawet Izabeli, zawiązano usta, a na głowę narzucono pelerynę. Wyruszyli w drogę.

Do zamku było bardzo daleko, więc musieli zatrzymać się gdzieś na noc. Kiedy książę ściągną chustę z ust księżniczki, ta powiedziała wzburzona:

– Powiem wszystkim kim jestem i zaraz nas uwolnią!

– Mylisz się pani! Jesteśmy poza granicami twego królestwa, nikt cię tu nie zna. Będziesz więc pani cicho czy znów mam ci zakneblować usta?!

Zaskoczona Izabela zamilkła, nikt dotąd tak się do nie zwracał.

W gospodzie, gdzie się zatrzymali, Edward pozwolił wszystkim się posilić, a potem udać się na spoczynek. Pod drzwiami pokoju gościnnego, gdzie nocowała księżniczka, ustawiono straże. Następnego dnia rano, kolumna wozów ruszyła w dalszą drogę, a późnym wieczorem dotarła do zamku złego księcia.

– Gdzie jesteśmy? – zapytała nieśmiało Izabela wysiadając z karety.

– W moim królestwie! – odpowiedział z dumą Edward.

– Co chcesz z nami zrobić?- zapytała przestraszona.

– Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Porozmawiamy jutro.

Książę zaprowadził królewską córkę i jej służbę do wieży, gdzie przygotowano dla nich komnaty.

Tej nocy Izabela nie zmrużyła oka, była zbyt przerażona strasznym zamkiem i jego właścicielem. Kiedy zaczęło świtać, z okna zobaczyła całą okolicę. Dokoła były same lasy.

Po jakimś czasie, służący zaprosił ich do jadalni gdzie czekał książę. Na widok suto zastawionego stołu, Izabela nawet nie mrugnęła okiem. Poprosiła księcia o wyjawienie zamiarów jakie ma wobec niej.

– Dobrze- zgodził się.- Przejdźmy zatem do salonu.

Służba podążyła za nimi, lecz książę dał znak, aby zostali na miejscu.

– Przywiozłem cię tu pani, aby się tobą ożenić- powiedział .

-Wbrew mojej woli?- przeraziła się.- Nie zmusisz mnie do tego!

– Zobaczymy!- książę zaśmiał się szyderczo.- Straże! Zabrać księżniczkę do wieży!

Mężczyźni złapali Izabelę za ręce, aż syknęła z bólu. Gdy znalazła się w komnacie, usiadła przy oknie.

– Możecie odejść! – rozkazał książę, a gdy strażnicy odeszli, powiedział – Zostaniesz tu pani tak długo, aż ci każę.

– Czy ja albo moja rodzina, uczyniła ci panie coś złego?

Na te słowa Edward poruszył się niespokojnie. Milczał.

– Dziwię ci się panie – rzekła księżniczka, gdy był już przy drzwiach.- Skoro pałasz do mnie aż taką nienawiścią, dlaczego chcesz się ze mną ożenić?

Książe nie udzieliwszy odpowiedzi, wyszedł. Królewska córka została zamknięta w komnacie na wiele godzin, dopiero późnym popołudniem, książę osobiście przyniósł jej tacę z zjedzeniem. Postawił ją na stoliku. Izabela obrzuciła go obojętnym spojrzeniem i na powrót obróciła się do okna. Właściciel zamku myślał, że uwięziona będzie krzyczeć i protestować, widok milczącej, smutnej niewiasty, zadziwił go. Szybko otrząsnął się, aby nie dać się wziąć na litość.

Przyszedł wieczorem. W progu zorientował się, że w komnacie jest zupełnie ciemno. Wziął z korytarza pochodnię. Kiedy w pokoju rozjaśniło się, zobaczył, że Izabela śpi przy oknie, z głową wspartą na dłoniach. Natychmiast wezwał służbę księżniczki, aby przygotowała swą panią do snu.

Następnego dnia rano, przyszedł do jej komnaty.

– Zmieniłaś pani zdanie co do twojego zamążpójścia ? – zapytał w progu.

Przecząco pokręciła głową.

– Czy moi rodzice wiedzą, że tu jestem?- chciała wiedzieć.

– Nie.

– Czy zobaczę ich jeszcze? – w jej oczach ukazało się przerażenie.

– To zależy od ciebie, pani – odpowiedział poważnie.

– Nawet nie wiesz panie, jak za nimi tęsknię. Nigdy nie rozstawałam się z nimi na tak długo i nie mogę myśleć o niczym innym. Rozumiesz, panie?

Rozgniewany książę wyszedł z komnaty. Księżniczka dotknęła jego czułego punktu, nie potrafił zrozumieć jej miłości. Jego rodzice nie okazywali sobie ciepłych uczuć, więc nie mógł postawić się w jej sytuacji. Zamiast tego, wolałby robić przygotowania do ślubu. Na to się jednak zbyt szybko nie zanosiło.

Księżniczka z dnia na dzień, była coraz bardziej smutna, tęsknota odebrała jej apetyt. Przez rozpacz i żal, które przepełniały jej serce, mizerniała w oczach.

Książę przestał do niej zaglądać w nadziei, że w odosobnieniu zmieni zdanie. Kazał przynosić jej posiłki, lecz nie interesował się czy je zjada. Któregoś dnia, gdy przebywał w zamkowej bibliotece, usłyszał śpiew Izabeli. Tak pięknego koncertu jeszcze w tym zamku nie było, a jej przejmujący głos, wzruszył wszystkich.

Edward, choć początkowo naburmuszony, pozwolił sobie na mały zachwyt. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i wsłuchał w słowa pieśni.

„Gdybym ja ci miała skrzydełka jak gąska

Doleciałabym ja do samego Śląska.”

Kiedy głos urwał gwałtownie, książę domyślił się, że coś się stało. Czym prędzej pobiegł na górę, a ze zdenerwowania nie mógł przekręcić klucza w zamku. Wreszcie otworzył drzwi, Izabela leżała na podłodze.

– Pani, co ci jest?- krzyknął zrozpaczony.

Wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko. Księżniczka była bardzo blada, na policzkach nie zdążyły obeschnąć łzy.

– Służba! Natychmiast wezwać medyka!

Stał przy jej łóżku dopóki nie przyjechał lekarz. Poczuł do siebie niechęć, za to, że doprowadził księżniczkę do takiego stanu.

Mężczyzna zbadawszy ją, stwierdził, że jest strasznie wyczerpana.

– Podałem jej lekarstwo. Proszę dopilnować, żeby coć zjadła.

– Czy wyjdzie z tego?- zatrwożył się książę.

– Nie wiem, panie, jest bardzo osłabiona. Trzeba mieć nadzieję.

Lekarz otrzymał sakiewkę z zapłatą i opuścił zamek. Edward trwał przy Izabeli cały czas, a w nocy czuwał w komnacie obok. Kiedy przyszedł rano, ona wciąż spała, usiadł więc na brzegu łóżka. Opowiadał o niezbyt szczęśliwym dzieciństwie i braku miłości. Zrozumiał, że przez surowe wychowanie, sam stał się twardym i zimnym człowiekiem. W pewnej chwili wzniósł ręce do góry i rzekł:

– Wybacz mi ojcze, znajdę sobie nowego wroga, ale nie mogę i nie chcę zmusić do ślubu tej pięknej, delikatnej istoty.

Gdy Izabela się obudziła, gotowy był rosół z przepiórek. Edward osobiście go podał.

– Przebacz mi pani, kiedy tylko dojdziesz do zdrowia, zobaczysz się ze swoimi rodzicami.

– Naprawdę zobaczę ich? – nie dowierzała.- Nie oszukujesz mnie?

Książę przyłożył rękę do serca.

– Nie. A teraz napij się pani, rosołu, abyś szybko odzyskała siły.

Książę pomógł jej się podnieść. Można by pomyśleć, że księżniczka jest bardzo naiwna i ślepo ufa ludziom, ale zdążył poznać ją na tyle, by wiedzieć, że taki ma charakter. Jest dobra, łagodna i nie miała dotąd powodu, aby komuś nie wierzyć. Do teraz. Edwarda, aż ścisnęło w żołądku.

– Och, pani!- ukląkł na jedno kolano i skłonił się przed Izabelą.- Czy możesz mi przebaczyć? Ta wojna zaczęła się jeszcze wtedy, kiedy żył mój ojciec, powtarzał, że jesteście naszymi wrogami. Jednak gdy poznałem ciebie, zdałem sobie sprawę, że na walce zależało wyłącznie mojemu ojcu. Twoi rodzice wychowawszy tak niezwykłą córkę, nie mogą być złymi ludźmi.

– Poślubiając mnie, chciałeś dokonać ostatecznej zemsty?- zapytała cicho.

Książę opuścił głowę, prawda była okrutna.

– Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Wybacz mi, pani! – skłonił się ostatni raz i wyszedł.

Edward nie potrafił znaleźć sobie miejsca, złe uczynki wywołały w nim wyrzuty sumienia. Honor kazał mu oddać się pod sąd króla. Nie spodziewał się takiego zakończenia sprawy, ale nie przypuszczał też, że spotka tak piękną i wrażliwą istotę.

Nie namyślając się długo, wysłał do króla swoich ludzi z wieścią, aby jego wysokość przybył. Jego obecności mógł się spodziewać za kilka dni, pozostało mu jedynie czekać. Chciał, żeby przez ten czas księżniczka zdążyła mu wybaczyć.

Następnego dnia zapukał do jej komnaty . Zamiast, słysząc jej głos, wejść do środka, stanął w progu. Odczuł zakłopotanie.

– Miałeś panie odwagę mnie porwać, a teraz boisz się tu podejść?

Kiedy mężczyzna znalazł się blisko, zauważył lekką poprawę. Jej głos był nieco mocniejszy, a cera nabierała zdrowego wyglądu.

– Bardzo mnie wczoraj wystraszyłaś, pani. Śpiewałaś tak pięknie, a potem nagle urwałaś. Myślałem, że…

– Żem umarła?

– Nawet nie chce o tym słyszeć. Nie sądziłem, że z miłości można tak tęsknić, dlatego w pełni zasługuję na twój gniew, pani!

– Nie przywykłam gniewać się na nikogo, na co dzień jestem otoczona życzliwymi ludźmi…- zamilkła, nie chcąc aby porównanie sprawiło mu przykrość.

– Wiedź pani, że sam siebie ganię za ten czyn. Dobrowolnie poddam się karze.

– To będzie uczciwe- uśmiechnęła się księżniczka.- Dla mnie najważniejsze to wrócić do domu.

– Oczywiście pani, lecz bez twego przebaczenia, nie będę godzien nawet z tobą rozmawiać.

– Cóż mogę ci powiedzieć, panie. Wybaczam ci, a teraz…proszę o coś do jedzenia!

– Tak! Natychmiast!- poderwał się.

Zmęczona rozmową Izabela, zamknęła oczy, a książę wybiegł do kuchni. Wrócił z gotowym posiłkiem i postawił tacę przy łóżku. Już miał wyjść, lecz widok śpiącej księżniczki, poruszył go. Ukląkł przy niej i szepnął:

– Jesteś pani tak piękna i dobra, że aż trudno mi to wyrazić. Przy tobie czuję coś dziwnego, nieznanego, ale cudownego. Nie mogę sobie darować, że naraziłem cię na takie przykrości. Drugi raz bym tak nie postąpił.

Książę westchnął głęboko i wyszedł. Księżniczka otworzyła oczy, słyszała każde jego słowo…

Widząc, że mężczyzna okazuje skruchę, Izabela postanowiła być dla niego życzliwa. Odtąd zaczęli razem jadać, a nawet, gdy już poczuła się lepiej, chodzić na spacery. Zapewnienie, że wkrótce zobaczy rodziców, dodało jej sił.

– Jaki piękny motyl! – zachwyciła się Izabela.- Widzisz, panie?

Edward niczego nie widział, żadnego piękna w otaczającym go świecie, dopóki nie poznał królewskiej córki.

Ona także zaczęła patrzeć na niego inaczej. Tłumacząc go, wmawiała sobie, że to jedynie złe okoliczności, uczyniły z księcia złego człowieka. Chciała mu właśnie to powiedzieć, gdy na dziedzińcu usłyszeli trąby oznajmiające przybycie królewskiego orszaku. Izabela ogromnie się ucieszyła, a Edward spoważniał.

– Nie obawiaj się panie- powiedziała księżniczka- moi rodzice to dobrzy ludzie.

– Nie lękam się niczego! Natychmiast oddam się w jego ręce!

Co innego zaprząta moją głowę…

Księżniczka jednak już nie słuchała. Nie zważając na nic, wybiegła na drogę, ku zbliżającej się karecie.

– Ojcze! Matko!- krzyknęła, gdy woźnica otworzył drzwi pojazdu.

– Izabelo!- królowa uroniła łzę na jej widok.

– Córko! – rzekł król, ruszając w jej stronę.

Cała trójka ściskała się i całowała, a stojący z boku Edward, z zażenowaniem obserwował tę scenę. Wreszcie król przerwał te czułości i zapytał grzmiącym głosem.

– Gdzie jest ten szubrawiec, który napadł na królewską karetę?

– Tu jestem! – książę wysunął się do przodu.

– Ty, panie?- zdziwił się król.

Monarcha patrzył na młodzieńca, który wcale nie wyglądał jak przestępca. Przeciwnie, jak adorator księżniczki, gdyż pod wpływem jej uroku, groźne dotąd rysy jego twarzy, złagodniały.

– Kimże jesteś, że odważyłeś się na ten czyn!- zapytał król.

– Jestem Edward, syn Macieja II.

Królowa krzyknęła z przerażenia.

– Matko nie lękaj się!- odezwała się Izabela.- Książę nie jest taki zły jak jego ojciec!

– Jak to nie, skoro cię porwał!

– Obiecał to umierającemu ojcu!

Edward spojrzał na nią zaskoczony.

– To bez znaczenia!- oznajmił król- Musi zostać ukarany!

– Oczywiście! – Edward dumnie wypiął pierś do przodu.- Oddaję się królu w twoje ręce!

– Nie! – zaprotestowała Izabela.

– Nie?! – zdumieli się rodzice.

– Nie mogę się na to zgodzić- rzekł król.

– Proszę zrób to dla mnie! – córka skłoniła się z pokorą.- Odstąp od etykiety, przecież jestem cała i zdrowa.

Monarchowie patrzyli na siebie nic nie rozumiejąc. Dobroć Izabeli nie przestała zadziwiać księcia, dopiero po chwili, gdy dotarły do niego jej słowa, ocknął się.

– Nie potrzebuję waszego miłosierdzia ! Zasługuję na karę!

– Zapewniam cię ojcze, że możemy mu przebaczyć.

Król westchnął.

– Masz rację córko! Nasze przebaczenie będzie dla księcia wystarczającą karą, jestem zbyt szczęśliwy, by protestować. Wracajmy do domu!

Kiedy królewski orszak odjechał Edward długo stał na dziedzińcu. Przed oczami miał Izabelę, która po raz ostatni raz spojrzała na niego. Jej twarz pokazywała raczej współczucie niż gniew.

Król miał rację. Przebaczenie było dla Edwarda gorsze niż wtrącenie do lochu.

Księżniczka przez początek drogi mówiła niemal bez przerwy, a w miarę upływu czasu, ucichła i zmarkotniała. Matka zamiast spodziewanej radości, zauważyła u córki narastające przygnębienie.

Po powrocie do rodzinnego domu wcale nie było lepiej. Zawsze pogodna i szczęśliwa Izabela, była smutna. Nawet ogłoszony przez króla bal, nie wlał w nią tyle radości ile powinien. Jednak poddała się jego czarowi, by nie robić przykrości ojcu. Na każdym następnym była coraz piękniejsza, wszyscy się nią zachwycali. Jej nie olśnił nikt.

Rodzice domyślili się, że chodzi o Edwarda. Ich córka nie mogła o nim zapomnieć…

Także książę nie wiedział co ze sobą zrobić. Wraz z odjazdem Izabeli w zamku zrobiło się przeraźliwie cicho i pusto. Edward robił wszystko aby zapełnić sobie czas, jednak na nic się zdały długie polowania czy rycerskie turnieje. Nie potrafił o niej zapomnieć, a myśl, że miałby jej już nigdy nie zobaczyć, raniła jego serce. Postanowił napisać do króla list.

„Wasza Wysokość!

Mam nadzieję królu, że uwierzysz w to co ci wyjawię, a z czego zapewne nie byłby dumny mój ojciec. Zmieniłem się, jestem zupełnie innym człowiekiem. Wasza córka pokazała mi, że dobro jest pięknem, a nie oznaką słabości. Izabela to najcudowniejsza dama jaka stąpa po tej ziemi. Nie mogę dłużej skrywać moich myśli, wybacz królu za śmiałość, kocham ją. Czy okażesz mi swą łaskę i pozwolisz zobaczyć księżniczkę?

Książę Edward”.

Król zdecydował się najpierw na rozmowę córką. Delikatnie wspomniał o ostatnich przeżyciach, a później nawiązał do balu.

– Tylu wspaniałych młodzieńców starało się o twoją rękę, nie wybrałaś jednak żadnego z nich. Jaki jest tego powód?

– Ach, ojcze! – westchnęła Izabela.- Wiem, że nie powinnam myśleć o Edwardzie, lecz moje serce należy do niego…

Król wcale się nie wzburzył, podejrzewał to bowiem od dawna. Nie był tym zachwycony, ale pragnął szczęścia córki.

– To nie wina Edwarda, że miał złego ojca – przekonywała go Izabela.- Wierzę w to, że może stać się dobry. Mam nadzieję, że go jeszcze kiedyś zobaczę…

Król zostawił córkę samą i udał się na rozmowę z żoną. Potem napisał do księcia list.

– Ojcze, ja już nie chcę żadnego balu – powiedziała księżniczka.

– Zapewniam cię, że to ostatni bal w tym sezonie- król uśmiechnął się tajemniczo.

Królewska córka dzielnie znosiła tańce, aż wreszcie zmęczona usiadła na tronie obok rodziców. Lokaj oznajmił przybycie ostatniego kawalera. Gdy rozpoznała jego sylwetkę, omal nie wyskoczyła z miejsca.

– Królu! Królowo!- przed królewską rodziną skłonił się Edward.- Czy mogę prosić księżniczkę do tańca?

Przestraszona Izabela spojrzała na ojca, a kiedy kiwnął głową na zgodę, zeszła ze schodów i wsunęła dłoń w jego wyciągniętą rękę.

– Wybacz pani mą zuchwałość! – powiedział, gdy stanęli na parkiecie.- Nie mogłem przestać o tobie myśleć.

– Tak jak ja…

Muzyka zaczęła grać, a oni popłynęli w tańcu jak łabędzie. Wydawało się, że oprócz siebie nikogo nie widzą. Byli tacy szczęśliwi, że nawet król się uśmiechnął.

– Moja droga Izabelo, pokochałem cię nim zdążyłaś odjechać. Miłość do ciebie zmieniła cały mój świat.

– Nikt nie rodzi się jedynie złym, wiedziałam, że na dnie twojej duszy jest dobro.

– To ty wydobyłaś z mojego wnętrza uczucia o jakie się nie podejrzewałem. Czy zgodzisz się spędzić u mojego boku resztę życia?

W odpowiedzi uśmiechnęła się, a jej twarz rozpromieniała. Patrzyli sobie w oczy i wsłuchując się w rytm melodii, przetańczyli całą noc…

Tekst zgłoszony przez Bajdulkowo. Udostępniamy go za zgodą Autora (mariopeiro)

Bajka o smoku i królewnie

dalekiej krainie było królestwo. Mieszkał tam król ze swoją żoną i córką. Król był uczciwy i dobry dla swoich poddanych, ale nie umiał sam rządzić w królestwie. Potrzebował dobrego , mądrego doradcy. Z pomocą do niego przyszła wróżka. Powiedziała, że w dalekiej Krainie mieszka mądry smok, który raz na sto lat daje jedno jajo. To jest zaczarowane jajo. Jeden warunek trzeba spełnić, aby je posiąść – może je dostać tylko dobry człowiek. Król postanowił szukać smoka i dostać jajo. Zły czarnoksiężnik też chciał być właścicielem jaja. Król, na szczęście, pierwszy dotarł do smoka. Smok na niego czekał i oddał mu jajo. Król odjechał z darem od smoka do swojego królestwa.

Wtedy do smoka przybył czarnoksiężnik i zażądał jaja. Smok powiedział, że już oddał jajo. Zły czarownik chciał wiedzieć komu je oddał, jednak smok nic mu nie powiedział. Czarnoksiężnik wtedy zabił smoka i ruszył na poszukiwanie obecnego właściciela jaja.

Kiedy król wrócił z wyprawy ze smoczym jajem, najbardziej cieszyła się królewna. Codziennie pielęgnowała jajo i czekała, aż się wykluje z niego smok. I wreszcie nadeszła ta chwila. Pewnego ranka z jaja wykluł się mały, fioletowy smok. Księżniczka dała mu na imię Foks. Ich przyjaźń rozkwitała. Razem spędzali dużo czasu.

Na zamek, któregoś dnia, przybyła wróżka z wiadomością o złym czarnoksiężniku. Powiedziała królowi wszystko. Król z królową postanowili ukryć smoka w grocie pod zamkiem. Wtedy księżniczka postanowiła zamieszkać tam razem ze swoim smokiem. Mijały lata. Foks uczył królewnę, żeby była mądra i mogła w przyszłości rządzić królestwem. Tak spędzili razem wiele lat. Pewnego dnia do groty przybył posłaniec z zamku. Opowiedział smokowi królewnie, że zły czarnoksiężnik napadł na królestwo i zabił króla i królową. Foks słuchał uważnie. Poczuł się winny, że nie obronił rodziców przyjaciółki. Postanowił odszukać złego pana i rozprawić się z nim.

Mała królewna wystraszyła się, że straci swojego przyjaciela. Smok zapewnił ją, że wróci. Minął rok – Foks wrócił do swojej księżniczki. Niebezpieczeństwo minęło.

Księżniczka i Foks zamieszkali w zamku, razem rządzili królestwem. Ich rządy były mądre i sprawiedliwe. Żyli długo i szczęśliwie.

Amelka i jej zaczarowana noc

4.3 ( 293 )

Kiedy Mama powiedziała Amelce, że czas już spać dziewczynka nie była z tego za bardzo zadowolona. Kończyła właśnie bawić się swoimi ulubionymi lalkami. W różowym domku odbywało się wtedy przyjęcie. Zuzia i Róża ubrane w najlepsze balowe stroje siedziały przy stoliku zastawionym jak do kolacji. Zuzia jak zwykle siedziała trochę z boku i przekrzywiona na krzesełku. Miała za to piękne blond włosy i tą śliczną błękitną sukienkę. Róża – wyprostowana i promiennie uśmiechnięta miała różową sukienkę i buciki-baletki. A teraz trzeba było to przerwać…

Amelka westchnęła i poszła do łazienki się umyć. Po paru minutach ubrana w piżamkę z serduszkami kładła się już do łóżeczka. Mama ucałowała ją na dobranoc i wyszła gasząc światło w pokoju. Dziewczynka ziewnęła i przeciągnęła się pod kołderką. Było jej ciepło i wygodnie w swoim łóżeczku.

Pomimo zgaszonego światła w pokoju ciemno nie było. Przez okno, które było tuż przy łóżku wpadało silne światło księżyca w pełni. Noc była pełna gwiazd i jasna. Tak jasna, że Amelka mimo, że była już dość senna usiadła na łóżeczku i wyjrzała przez okno.

Zaczęła oglądać rozgwieżdżone niebo. Było niesamowite… Tysiące gwiazd migotało w każdym jego zakamarku. W pierwszej chwili wydawały się podobnie do siebie, ale gdy się w nie wpatrywało zmrużywszy oczy wszystko zaczynało wyglądać inaczej. Niektóre gwiazdy wydawały się kołysać i obracać – bardzo powoli. Inne miały niebieskawy poblask i były całkiem nieruchome. Jeszcze inne chwilami ciemniały, by za chwilę rozbłysnąć pełnym blaskiem. Gdyby zamknęło się oczy i wstrzymało oddech – można było usłyszeć ich migotanie. Byłoby jak ciche dzwoneczki, które gdzieś z oddali słychać jak muskane lekko wiaterkiem obracają się i kołyszą.

Był tam też księżyc. Widoczny w całej okazałości. Świecił jasno – tak jasno, że Amelka musiała przymykać oczy patrząc na niego. Plamy, które na nim było widać przypominały swoim kształtem magiczną karocę. Taką, którą przyjeżdżał w nocy książe w jednej bajce, którą kiedyś Amelce czytała mama na dobranoc. Ta karoca zaprzężona była w cztery białe konie i gdy jechała wydawała się tylko troszeczkę i tylko bardzo cichutko dotykać drogi. Książe, który w niej jeździł po całym świecie szukał dziewczyny, która zostałaby jego żoną. Księżniczką, z którą zamieszkałby w pięknym zamku i na pewno żył długo i szczęśliwie.

Amelka rozmarzyła się oglądając księżyc i te niesamowite kształty. Przykryta cieplutką kołderką siedziała na łóżeczku. Chciało jej się już bardzo spać i oczy jej się powoli zaczęły zamykać. Jednak na dworze – w pięknym blasku księżyca wiele się jeszcze działo.

Amelka zobaczyła jak jedna z gwiazdek – większa, ale za to odrobinę ciemniejsza od innych – zaczyna się opuszczać. Niżej i niżej… Na początku wydawało się to niemożliwe, ale po chwili dziewczynka była już pewna. Gwiazda opadała w dół i w dół. Działo się to bardzo powoli, ale na tyle wyraźnie, żeby nabrać pewności. Opadała nie tylko w dół, ale zdawała się też powiększać i przybliżać. Teraz Amelka widziała to już bardzo wyraźnie – kulka światła zbliżała się do okna Amelki. Gdy była już całkiem blisko okazało się, że to grupa rusałek, trzepoczących skrzydełkami podlatywało do okienka.

Amelka nie była pewna, czy nimfy lecą specjalnie do niej, czy też zdarzyło się to zupełnie przypadkiem. Na wszelki wypadek zanurzyła się głębiej w kołderkę i bez ruchu czekała. Rusałki przyleciały do ogrodu, który był tuż pod oknem dziewczynki. Teraz, w świetle księżyca widziała już je bardzo wyraźnie. Były to piękne dziewczynki, ubrane w koronkowe sukieneczki. Każda z nich miała na plecach skrzydełka – tak delikatne jakby były z muślinu. Wszystkie były dość podobne do siebie, ale przy bliższym przyjrzeniu widać było też różnice. Amelka bardzo chciała je policzyć. Nie było to łatwe bo trzymając się za rączki kręciły się w kółeczku.

Jeden… Dwa… Rusałki obróciły się tak, że dziewczynka mogła przyjrzeć się jednaj z nich bardzo wyraźnie. Jej długie jasne włosy spływały na ramiona falując i kołysząc się. Koronkowa sukienka miała na sobie proste kwiatowe wzory. Widać tam było płatki i listki róż. Sukienka sięgała kolan, a na nóżkach nimfy widać było białe skarpeteczki i jasne buciki na niewielkim obcasiku. Rusałka machała skrzydełkami i robiła to z wielką gracją i wdziękiem.

Trzy… Cztery… Taniec rusałek zwolnił nieco i stał się bardziej kołyszący. Teraz wydawało się, że rusałki nie tylko tańczą, ale też śpiewają. Dziewczynka słyszała przez okno jednak tylko cichutką melodię i nie mogła usłyszeć żadnych słów. Żeby lepiej słyszeć Amelka zamknęła oczy i zaczęła wsłuchiwać się w ciszę za oknem. Chwilami słychać było melodię walca – taką muzykę, którą słyszy się tylko na wielkich balach u księcia i księżnej.

Pięć… Sześć… Amelka nie była już pewna, czy dobrze liczy tańczące rusałki. Obracały się w tańcu cały czas, a dziewczynka z przymkniętymi oczami i taka śpiąca nie uważała już na nie tak bardzo. Jedna z nimf podskoczyła leciutko, a sukienka w jej tańcu zafalowała. Zdawało się przez chwilę, jakby ją zobaczyła i uśmiechnęła się do niej leciutko.

Siedem… Osiem… Dziewczynka położyła się już całkiem w ciepłym łóżeczku i wtuliła w poduszeczkę. Patrząc w górę i lekko za siebie widziała jeszcze okno i jasność nocy. Na dworze rusałki w swoim tańcu kołysały się i krążyły. Dziewczynce wydawało się, że ich drobne cienie zaglądają czasem do pokoju, a muzyka cały czas dobiegała cichutko, z oddali.

Dziewięć… Dziesięć… Poduszka była miękka, a kołderka taka cieplutka. Amelka pomyślała o księciu w karocy na księżycu… O rusałkach tańczących za oknem… O spadających i migocących gwiazdach… I poczuła, że tej nocy przyśni jej się coś fantastycznego. Coś o nimfach i księciu… Taki sen, który będzie mogła później rano mamie opowiedzieć. A jak będzie opowiadać, to będą się razem śmiały i przytulały…

Czuła, że sen już nadchodzi i że zaraz się zacznie. Że będzie to wspaniała noc i wspaniały sen. Wtuliła się więc jeszcze bardziej w poduszeczkę… Odetchnęła głęboko… I głęboko zasnęła…

Zrób sobie i najbliższym prezent!

Pięknie wydana i ilustrowana książka z bajkami Zasypiankami jeżyka Cypriana i jego i leśnych przyjaciół.

Zapraszamy do sklepu Zasypiankowego!

Bajka o księżniczce. – Żona Marynarza

Bajka o księżniczce.

Dawno dawno temu za 7 rzekami 7 jeziorami i 7 morzami była sobie jedna z wielu krain na tym świecie. Rządzili nią sprawiedliwe i z radością król z królową. Mieli oni piękną córkę, która w przyszłości ze swoim mężem miała kontynuować tradycję rodzinną.

Niestety w 26 urodziny księżniczki król z królową zginęli na jednym z mórz. Księżniczka długo żyła w smutku. Jednak przyszedł dzień w którym żałoba się skończyła i trzeba było zająć się losami królestwa. Obecna królowa zaczęła szukać męża, który by towarzyszył jej w życiu i pomógł w królestwie. Wiedziała, że poddani się obawiaj przyszłości i czekają na silnego króla.

Mijały tygodnie, miesiące a królowa o miłości mogła cały czas marzyć. Gdy dzielni rycerze i książęta z innych krain starali się o rękę pięknej panny, ta pozostawała obojętna. Nie chciał poślubić nikogo bez miłości. Pewnego dnia jednak zakochała się bez pamięci w podróżniku –marynarzu, który przypłynął akurat do jej królestwa. Zakochała się bez pamięci w nim tak jak i on w niej. Wiedzieli, że muszą być razem. Historia ta jednak niosła ze sobą pewien trud. On był podróżnikiem i nie mógł osiąść na stałe przy królowej. Jedyne co mógł to obiecać jej, że zawsze i w miarę regularnie będzie wracał. Królowa pełna miłości zgodziła się i wkrótce zostali mężem i żoną.

Niestety zaczęły dochodzić do niej niepokojące wieści z królestwa, że poddani się burzą. I mimo początkowej akceptacji nie chcą króla, którego ciągle nie ma. Usłyszała również od swoich doradców, że inne królestwa nie wierzą, że poradzi sobie sama z rządzenie tą przepiękną krainą. Królowa jednak pełna zapału nie zważała na słuchy spoza królestwa, a i poddanych starała się uspokajać. I na każdym kroku udowadniać, że tak samo silna jest jak jej ojciec.

Jej marynarz – podróżnik wracał tak jak obiecał. Spędzali czas ze sobą i całym królestwem. On również dbało krainę tak jak przystało na króla. I poddani wydawali być się zadowoleni. Przywoził piękne skarby z dalekich krajów ale też wiedzę i nowe rozwiązania, które stosowano w królestwie. Zmieniał on swoimi opowieściami z morza nastawienia ludzi do świata i ludzi mieszkających w innych krainach.

Królowa wkrótce urodziła piękną córkę. Każdego dnia starała się aby małej księżniczce nic nie zabrakło, a w szczególności taty. Z czasem jednak sytuacja zaczęła się komplikować. Dochodziły bowiem do zamku wieści, że inne krainy szykują atak na Królową bo nie wierzą, że jest ona w stanie sama nią zarządzać. Planują pod nieobecność jej męża podróżnika morskiego, zaatakować jej królestwo i udowodnić, że nie jest godna tytułu, który nosi. I przejąć tym samym władzę nad nią i jej ludźmi.

Królowa starała się z całych sił każdego dnia bronić swojego królestwa. Wysyłała swoje wojska aby odpierały ataki z dala od poddanych. Jednak jej żołnierze nie zawsze okazywali się prawi, i zdradzali plany królowej jej wrogom. I tak walka trwała wiele lat. Król- podróżnik jak tylko wracał wspierał swoją żonę. Nie raz sam walczył na froncie jednak zawsze musiał wracać na statek, bo dzięki temu żył i zapewniał byt rodzinie i poddanym. Zresztą tam też w obcych krainach nie raz toczył bitwy godne największego bohatera.

Królowa nie poddawała się była bardzo odważna. A gdy siły miała już małe zamykała się w swoje komnacie i tak aby nikt nie słyszał płakała co sił by rano móc wstać z dodatkową mocą do działania. Zawsze miała wsparcie w mężu gdyż dostawała listy od posłańców, które pełne były miłości i motywowały ją do działania.

Pewnego dnia królowa przestała walczyć, poczekała co się stanie gdy wróg zawita do jej królestwa. Królowie z innych krajów dotarli do zamku. Na miejscu królowie z niedowierzania przecierali oczy. Zobaczyli odważną kobietę, a u jej boku prawdziwego wilka morskiego. Ujrzeli również ciepło rodzinnego domu oraz szczęśliwych poddanych. Niestety niektórzy królowie nie zamieniając z piękną panią i jej podróżnikiem słowa zarządzili odwet i już nigdy nie zawitali do królestwa. Inni zaś przepraszali za zamieszanie i próbę przejęcia zamku tłumacząc to, złymi doniesieniami od posłańców. Niepotrzebnie ufali zdrajcom królowej, którzy tym sposobem chcieli właśnie zawładnąć częścią królestwa.

Królowa żyła Szczęśliwe ze swoim królem –podróżnikiem morskim. Każdy wspólny czas cenili i nigdy miłości swojej nie zagubili. A walka jak stoczyli tylko umocniła ich i ich poddanych w morale takim :

W związku między ludźmi nie chodzi o obecność czy bycie zawsze razem ale przede wszystkim o Miłość, którą trzeba umacniać pielęgnować i zawsze walczyć u swojego boku czy to w rzeczywistości czy tylko w sercu.

Od tego momentu wiedzieli, że córce swoje właśnie takie historie będą opowiadać.

Podobał Ci się post?

Bajki do czytania, Darmowe bajki do czytania

Bajka Dnia z 05.03.2022

O mądrej księżniczce

Każdy, kto zna słowo dziękuję może uważać się za bardzo bogatego. Spytacie – dlaczego? Opowiem wam niezwykłą historię. Będzie w niej o tym, ile warte jest słowo dziękuję.

Rzecz wydarzyła się w dawnych czasach. W małym zameczku mieszkała mała księżniczka o imieniu Emilia. Król i królowa, jako rodzice, bardzo dbali o wychowanie swojej córeczki. Ich królestwo nie było duże, nie było też bogate. Rodzice, mimo że rządzili królestwem, nie byli w stanie posłać księżniczki za granicę do słynnej szkoły tylko dla księżniczek. Mała Emilia dorastała w swoim królestwie. Nauki pobierała od nadwornych nauczycieli.

Czas płynął. Z małej książęcej dziewczynki wyrosła piękna książęca panna. Zwyczaj nakazuje, że gdy w królestwie dorasta panna, król ogłasza turnieje rycerskie. Tak też było w królestwie księżniczki. Nie były to duże wydarzenia. Zamek był za mały, by pomieścić wielu gości. Mimo to królestwo chętnie odwiedzali waleczni młodzieńcy, oczekując iż uda się im zasłużyć na względy pięknej księżniczki.

Podczas turniejów rycerskich adoratorzy prezentowali swoją waleczność. Niestety, mimo że turnieje odbywały się co tydzień, żaden z młodzieńców nie zdołał oczarować księżniczki. Król i królowa byli zmartwieni. Wezwali księżniczką na rozmowę.

– Droga księżniczko, powinnaś wybrać sobie dzielnego młodzieńca.

– Wszyscy są odważni i przystojni, jednak żaden z nich nie posiada cech, jakie ja cenię szczególnie.

– Jakież to cechy musi mieć twój wybranek?

– Musi być po prostu dobrze wychowany.

Rozeszła się wieść, że księżniczka szuka młodzieńca bardzo uprzejmego. Zakończyły się turnieje a zaczęły się wielkie bale. Różni młodzieńcy się zjeżdżali. Wszyscy przystojni i pełni gracji. Wszyscy uprzejmie do tańca księżniczkę prosili. Jednak i tym razem żaden z młodzieńców nie spodobał się księżniczce. Ponownie rodzice wezwali ją na rozmowę.

– Wielu zacnych młodzieńców gości na balach. Każdy z nich jest dobrze wychowany. Czy może wybrałaś jednego, najbardziej grzecznego?

– Rzeczywiście, wszyscy są dobrze wychowani, jednak żaden nie spodobał mi się szczerze.

– Kogo szukasz księżniczko, powiedz szczerze?

– Szukam takiego młodzieńca, który nas wszystkich czymś niezwykłym zaskoczy, czymś nietuzinkowym.

Rozeszła się wieść po królestwie, że księżniczka szuka młodzieńca wyjątkowego. Jednak tym razem żaden z młodzieńców się nie pojawił. Wszyscy uznali, że księżniczka jest kapryśna i sama nie wie kogo szuka. Zasmuciło to bardzo rodziców. Nie mieli komu tronu przekazać. Aż pewnego razu pojawił się w królestwie młodzieniec. Nie był jednak księżniczką zainteresowany. Ludzie namawiali go, by udał się do zamku, by przedstawił swoje umiejętności. Ten jednak nie miał takiego zamiaru.

Miał bowiem zupełnie inne plany. Otworzył w mieście szkołę dla dzieci. Mogły do niej uczęszczać wszystkie dzieci, pod warunkiem, że uczyć się chciały. Początkowo było ich niewiele. Z czasem dzieci same garnęły się do nauki. W szkole dzieci mogły ciekawie spędzić czas, nauczyć się pisać, czytać i innych potrzebnych rzeczy.

W królestwie wieści rozchodziły się szybko. O dobrym nauczycielu dowiedziała się księżniczka. Chciała koniecznie poznać młodzieńca. Postanowiła, że przebierze się za małą dziewczynkę i pójdzie na lekcję do dobrego nauczyciela. Trafiła właśnie na lekcję o dobrym wychowaniu. Nauczyciel opowiadał dzieciom kiedy należy mówić “proszę”, kiedy “przepraszam”, a kiedy “dziękuję”. Właśnie zaczął zadawać pytania. Spośród obecnych do tablicy wybrał małą dziewczynkę, a właściwie księżniczkę przebraną za małą dziewczynkę.

– Proszę mi powiedzieć, kiedy należy mówić „dziękuję”.

– Zawsze wtedy, gdy chcemy. Dobrych słów nigdy za wiele.

Po pewnym czasie wydało się, że mała dziewczynka jest księżniczką. Wydało się także, że dobry nauczyciel jest księciem, który szukał mądrej księżniczki.

Potem książę ożenił się z księżniczka i żyli długo i mądrze

Bajka o trzech księżniczkach – Tekstoteka

Dawno, dawno temu, w odległym królestwie przyszła na świat księżniczka. Kiedy złożono ją w kołysce, prawdziwej kołysce godnej księżniczki, całej wysadzanej klejnotami i wyłożonej najdelikatniejszym puchem, pochylili się nad nią król i królowa. Nigdzie jednak pośród różów i błękitów, pośród migoczącego złota i jaśniejących kamieni, nie mogli dostrzec swojej córki. Pochylili się więc niżej, a potem jeszcze niżej, aż w końcu oba królewskie nosy nieomal dotknęły posłania. Na niewiele się to jednak zdało. Wyglądało na to, że kołyska jest całkiem pusta. Królowa zwróciła zdziwione oczy na swojego królewskiego małżonka, a ten odpowiedział jej równie zdumionym spojrzeniem. W końcu któreś z nich odważyło się rozchylić nieco miękkie poduszki posłania księżniczki, a wówczas, w najdalszym rogu kołyski, oboje ujrzeli maleńką dziewczynkę. Stworzenie to było nie większe od palca i spało teraz zupełnie spokojnie, nieświadome, jak wielki frasunek sprowadziło na swych rodziców.

– Och, jaka maleńka! – wyrwało się królowej, która w tej samej chwili przyłożyła rękę do ust, jakby chciała cofnąć nieopatrzne słowa.

– Niewielka, to prawda – sapnął z niechęcią król i przyłożył dłoń do czoła. Czoło to było bardzo pobrużdżone zmarszczkami, a teraz odcisnęła się na nim jeszcze jedna podłużna kreska, niewielka jak śpiąca w kołysce księżniczka, za to nadzwyczaj głęboka.

Mała dziewczynka otworzyła oczy i uśmiechnęła się radośnie do pochylających się nad nią rodziców, ale żadne z nich tego nie dostrzegło, bo uśmiech ten był nie większy niż krawędź kropli deszczu.

Król ujął małżonkę pod rękę i tak, wspierając się nawzajem, oboje opuścili komnatę. A niewielka księżniczka została sama i nadziwić się nie mogła, że jej pierwszy uśmiech przeszedł niezauważony.

Minęło kilka lat. Chciałoby się rzec, jak to zwykle w bajkach, że księżniczka rosła jak na drożdżach i z dnia na dzień piękniała. Niestety: urosła nieco, a i owszem, na tyle, aby specjalnie na nią uważając, nikt jej nie rozdeptał. Rodzice z troską odczytywali notatki, jakie w złotej księdze, złotym piórem czyniła jej opiekunka i z nadzieją myśleli o każdym więcej centymetrze, jaki przybył ich córce od ostatniego pomiaru. Jednak pewnego letniego miesiąca księżniczka przestała rosnąć, a gdy w kolejnym i kolejnym piastunka nie zanotowała żadnych zmian, pogodzili się z myślą, że księżniczka taka już zostanie. Nie, nie maleńka, ale właśnie taka, ot, niewielka, niewiele większa niż widelec, gdy postawić go na baczność. Mądra, to prawda, rezolutna, nikt nie śmiał temu zaprzeczyć, jednak zdecydowanie zbyt mała, aby brać ją poważnie.

Król i królowa pogodzili się ostatecznie z myślą, że przybyła im Niecałkiem Niewielka córka. Jedynie włosy królowej posiwiały na skroniach, a król pochylił się i zmarkotniał. Nie byli już najmłodsi i coraz częściej trapiło ich zmartwienie, komu zostawić w spadku królestwo. A było to zmartwienie niemałe, bo żadna z córek zupełnie się nie nadawała do roli władczyni.

Niecałkiem Niewielka księżniczka miała bowiem siostry: dwie starsze panny, normalnego wzrostu i z pozoru całkiem zdatne do rządzenia. Cóż jednak z tego! Starsza, którą zwano Niecałkiem Nieśmiałą, gburowatością i okropnymi manierami potrafiła zawstydzić nie tylko służącą, ale i chłopca, który w królewskim chlewiku opiekował się świniami. Młodsza zaś, Niecałkiem Niczego Sobie, była niewyobrażalnie brzydka i kto tylko na nią spojrzał, krzywił się niemiłosiernie, jakby właśnie przyszło mu skosztować soku z niedojrzałych cytryn. Wszystkie trzy siostry były więc pozbawione jakiegoś przymiotu. Były takie właśnie, jak je oględnie nazywano: niecałkiem zgrabne, niecałkiem ładne, niecałkiem mądre i w ogóle niecałkiem księżniczki. Może i połowicznie któraś z nich mogłaby objąć rządy nad królestwem, ale połowiczne rządy oznaczają zwykle połowiczny sukces, a połowiczny sukces zwiastuje zwykle całkowitą porażkę. Nic więc dziwnego, że wyobrażając sobie przyszłość własnych ziem, król i królowa pogrążali się we frasunku coraz głębiej i głębiej.

Tymczasem księżniczki, pozostawione same sobie, miały się całkiem dobrze. Ojciec i matka nie myśleli o nich poważnie, a w ich ślady poszła również, i nic w tym dziwnego, cała służba. Panny miały więc więcej swobody, niż ich kuzynki w odległych domenach i korzystały z owej swobody bez umiaru. Niecałkiem Niewielka najchętniej czytała książki, biegając po wielkich płachtach papieru w tę i z powrotem, bo aby ogarnąć wzrokiem ogromne litery musiała całkiem dosłownie pokonać ich trasę na własnych nogach. Strony przewracała jej starsza siostra, Niecałkiem Nieśmiała, która najbardziej lubiła całymi godzinami podziwiać swą urodę. W jednej więc ręce trzymała podręczne, wysadzane na brzegach perłami lusterko, zaś drugą raz po raz przerzucała karty ogromnych woluminów, po których biegała bez wytchnienia jej młodsza siostra. Niecałkiem Niczego Sobie odwracała niechętnie głowę od zwierciadła, otwierała okno i słuchała śpiewu ptaków, wieczorami zaś sama siostrom śpiewała. Wszystkie trzy bowiem miały swoje zalety: bezpośrednia Niecałkiem Nieśmiała była olśniewająco piękna, jej młodsza siostra miała nadzwyczajny głos, zaś w niewielkiej główce najmłodszej mieściło się nadspodziewanie dużo rozumu z dużą przymieszką zdrowego rozsądku. Jednakże wskutek braku zainteresowania, a także tego, że nikt specjalnie się nie kwapił, aby którejkolwiek z nich prawić komplementy, księżniczki przyjmowały swe zalety jako coś naturalnego i wcale nie uważały się z ich powodu za lepsze od innych. Wręcz przeciwnie: przez nieustanne podkreślanie tego, że „och, jaka mała”, „ach, jaka brzydka” i „ech, jaka niewychowana”, panny miały o sobie niezbyt wygórowane mniemanie i najlepiej czuły się we własnym towarzystwie.

Czas rwał do przodu jak spieniony rumak. Ani się spostrzeżono, jak zgryzoty, które pobruździły czoło starego króla, złożyły go wreszcie do grobu. Dopiero wtedy jego oblicze się wypogodziło: mogło mu już być wszystko jedno. Królowa, zupełnie już siwa i wspierająca się od kilku lat na szczerozłotej lasce, widząc wielki spokój swego małżonka, zapragnęła go również dla siebie i nie minęło wiele czasu, jak i ona poddała się losowi. Trzy księżniczki zarządziły trzy dni żałoby. Ale kiedy upłynął jej czas i wszyscy zdążyli należycie opłakać dotychczasowych władców, księżniczki zdały sobie sprawę, że dopiero teraz zaczyna się dla nich ciężki okres. Któraś z nich musiała bowiem przejąć władzę, a powinno to było nastąpić jak najszybciej. Żadne bowiem królestwo nie może przez dłuższy okres być pozbawione zwierzchnika.

– Jak mam udzielać audiencji i odbywać narady, skoro nikt nawet nie może na mnie bez przykrości spojrzeć? – śpiewnym głosem spytała Niecałkiem Niczego Sobie.

– Ciebie przynajmniej widać, a mnie? – ironicznie wtrąciła gdzieś spod stołu Niecałkiem Niewielka.

– Gadacie głupoty! – obruszyła się Niecałkiem Nieśmiała i w tej samej chwili młodsze siostry nieco zawstydziły się w jej imieniu: czy to bowiem wypada, aby księżniczka używała takich słów? A gdyby zrobiła to nieopatrznie wobec gości z innego królestwa? Młodsze księżniczki poczerwieniały, jednak żadna z nich nie chciała urazić siostry, więc nie wypowiedziały nawet słowa.

– Ja coś wymyślę – stwierdziła po chwili najmniejsza. – Dajcie mi trochę czasu.

Po trzech dniach, w ciągu których pozornie nic się nie wydarzyło, a tylko dwie starsze księżniczki rzadziej pokazywały się na zamku, zaś najmłodsza zdawała się być niezwyczajnie zamyślona, siostry spotkały się w sali tronowej. Niecałkiem Niewielka stwierdziła, że nie wyobraża sobie innego rozwiązania, jak tylko znaleźć kogoś, kto pomógłby im się odmienić: najstarszej darowałby talent wymowy, środkowej – urodę, zaś najmłodszej – normalny wzrost. Był tylko jeden problem.

– Ani w naszym królestwie, ani w królestwach ościennych od dawna już nie ma wróżek, a tylko wróżka miałaby moc, aby nas tak obdarować.

Starsze siostry zafrapowały się, ale najmłodsza ciągnęła dalej:

– Przypomina mi się jednak, że w pewnej starej księdze, która stoi po lewej stronie na najwyższej półce czwartego regału biblioteki południowej, czytałam dawno temu o pewnej jędzy, która słynęła z mieszania i przerabiania, fastrygowania i zakładek. Może ona mogłaby nam pomóc?

Księżniczki przeniosły więc naradę do południowej biblioteki. Piękna Niecałkiem Nieśmiała wspięła się po drabinie i ściągnęła z półki bardzo stary, nieprzyjemnie pachnący wolumin. Dmuchnęła na jego grzbiety i okładki, a wówczas oczom sióstr ukazała się zniszczona ilustracja, ukazująca jakąś starą kobietę, zgiętą wpół i od stóp do głów okutaną w czarną szatę. Kobieta była brzydka i odsłaniała w paskudnym uśmiechu przegniłe, żółto-brązowe zęby.

– Ale jędza – powiedziała Niecałkiem Nieśmiała księżniczka. Nie było to bardzo mądre stwierdzenie, bo przecież książka mówiła o jędzy właśnie, a każda jędza musi być z wyglądu choć trochę jędzowata.

– Tę uroczą panią odnajdziemy… – zastanawiała się Niecałkiem Niewielka, szybko przebiegając kolejne linijki tekstu – …za północnym murem, w stronę grzęzawiska, minąwszy dwie z pięciu strażnic i przebywszy dwunastą milę trzynastego pagórka.

– A więc wszystko wiemy – podsumowała zadowolonym tonem Niecałkiem Niczego Sobie i zamknęła wielką księgę.

W poniedziałek rano, na walnym zebraniu rady królestwa, siostry ogłosiły, że niniejszym i na czas aż do odwołania uważają swoje włości na chwilowo nieczynne. Następnie spakowały potrzebny na drogę prowiant i zaopatrzyły się w bibliotece w dokładne mapy. Zmieniły suknie na ubrania podróżne, a zamiast delikatnych pantofelków wzuły na nogi wygodne trzewiki. Tak przebrane, niczym szczególnym nie odróżniając się od zwykłych mieszkańców, niepostrzeżenie wymknęły się z zamku przez północną bramę.

Wędrowały aż do zmierzchu, a wieczorem rozbiły biwak i rozpaliły ognisko nad którym zagotowały wodę na rozgrzewającą herbatę. Usmażyły chrupiące grzanki z masłem i soczyste kiełbaski. Noc minęła w całkowitym spokoju, a rano siostry wznowiły swą wędrówkę.

I tak, dzień za dniem, oddalały się coraz bardziej od zamku. Grzęzawisko ominęły od wschodu, szerokim łukiem, tak, aby nikt ich nie zobaczył, obeszły jedną, a potem drugą strażnicę i skierowały się na pagórki, co wątłą wstążką znaczyły granicę ich królestwa. Dni mijały im szybko i wesoło, na powrót beztroska zagościła na ich twarzach. Droga była daleka i mogło się pozornie zdawać, że tak sobie tylko wędrują, bez żadnego celu, nie zaś ścigane przekonaniem, że muszą ostatecznie znaleźć rozwiązanie swego wcale nie tak drobnego problemu.

Bajka o pięknej księżniczce Soni » Czyta: #TataMariusz

Przeczytaj ?

Bardzo dawno temu, w odległej krainie, żył lud, na czele którego stał król, noszący przydomek Zachłanny. Mieszkał w potężnym, murowanym zamku, ogrodzonym fosą, w piwnicach którego, gromadził złoto i kosztowności.

Do zamku prowadził zwodzony most i nikt nie mógł do niego wejść bez specjalnej przepustki, którą osobiście wystawiał król.

Jego lud ciężko pracował, aby on, dzięki nałożonym podatkom, mógł pławić się w luksusach, ubierać się w drogie szaty, nosić najdroższą biżuterię i kupować drogie meble. Żyli biednie, ale król się ich losem zbytnio nie przejmował. Interesował się tylko sobą i dbał tylko o siebie.

Władca miał córkę, jedynaczkę, która była tak piękna, że każdy, kto ją ujrzał, umierał z zachwytu. Tylko ojciec i jej matka oraz niania, nie umierali na jej widok, a to dlatego, że znali ją od urodzenia i przyzwyczaili się do jej widoku.

Księżniczka zamknięta była w baszcie, by ludzie nie mogli jej zobaczyć, gdyż wszyscy umarliby z zachwytu i kto by wówczas pracował dla króla?

Miała na imię Sonia i była bardzo nieszczęśliwa, gdyż całe dni siedziała sama, zamknięta w baszcie, a jedyną osobą, która do niej codziennie przychodziła, była jej niania. Osoba bardzo małomówna i nie lubiąca księżniczki, prawdopodobnie zazdroszcząc jej urody. Dlatego jej towarzystwo nie było Soni miłe, ale niestety, na inne nie mogła liczyć.

Na szczęście, pewnego razu, kiedy księżniczka płakała nad swoim losem i się zamartwiała, wleciał do baszty, przez okno, ranny kruk, którym się Sonia zaopiekowała i, który, dzięki niej, wyzdrowiał. Wkrótce byli nierozłączni. Okazało się, że był wyjątkowym ptakiem, może nawet czarodziejskim, gdyż znał ludzką mowę i był bardzo mądry, dzięki czemu Sonia miała z kim rozmawiać i spędzać długie godziny. Orol, bo tak go księżniczka nazwała, był jej jedynym prawdziwym przyjacielem i towarzyszem życia. Tylko dzięki niemu nie oszalała z samotności, bo przecież niania tylko przynosiła jej jedzenie, wodę, czyste ubrania i prawie wcale się do niej nie odzywała.

Jej tata, król Zachłanny, gdy tylko Sonia skończyła osiemnaście lat, ogłosił, że chce wydać córkę za mąż i zaczął urządzać turnieje rycerskie, by znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Co tydzień, w każdą niedzielę, bez względu na to, czy świeciło słońce, czy padał deszcz, król wybierał dwóch rycerzy spośród wielu chętnych, którzy przybywali pod mury zamku. Pozostałych, nie wybranych, zapisywał na inne terminy. Wybrańcy toczyli walkę na śmierć i życie o rękę jego córki.

Król obiecał, że zwycięzca dostanie rękę księżniczki i połowę królestwa, ale dobrze wiedział, że i tak każdy rycerz na widok jego córki umrze z zachwytu i nie będzie musiał nikomu jej oddawać, a zwłaszcza połowy królestwa. Każdy rycerz miał obowiązek, przed przystąpieniem do pojedynku, wręczyć królowi sakiewkę pełną złotych monet. To był niezbędny warunek, by wziąć udział w turnieju. Tym sposobem, co niedziela, Zachłanny bogacił się o dwie sakiewki. Jedną od rycerza pokonanego w pojedynku, drugą od zwycięzcy, który po wygranej walce, stając przed obliczem Soni, by ucałować jej dłoń, umierał z zachwytu.

Król nie martwił się tym, że córka robi się coraz starsza, że przebywa zamknięta w baszcie, samotnie i wciąż jest panną, ani tym, że tylu niezwykłych rycerzy traci, co tydzień, życie. On nie kochał swojej córki, gdyby tak było, na pewno nie skazywałby jej na taki los. Kochał tylko siebie.

Natomiast Sonia bardzo przeżywała śmierć rycerzy i nie mogła pogodzić się z faktem, że jest przyczyną tragedii tylu wspaniałych, młodych ludzi. Ale nie mogła nic zrobić. Ojciec był królem, rządził królestwem twardą ręką i nie mogła mu się przeciwstawić, a ten robił się coraz bogatszy dzięki tym biednym rycerzom i nie zamierzał rezygnować z tak łatwego sposobu na powiększanie fortuny.

Księżniczka wiedziała, że musi coś zrobić, by ratować siebie i tych nieszczęśników i, by mogła w końcu poślubić któregoś z nich. Ale co powinna była zrobić? Tego nie wiedziała.

Postanowiła porozmawiać o tym z Orolem. To mądry ptak i może coś poradzi.

– Kochany ptaszku, zaczęła pewnego dnia rozmowę z krukiem. Pomóż mi znaleźć jakieś rozwiązanie, by ci wspaniali rycerze nie musieli już ginąć w pojedynkach i na mój widok. Chcę opuścić tę basztę i zostać żoną jednego z nich.

– Bardzo bym chciał ci pomóc, wierz mi, ale nie wiem jak to zrobić i co mam ci poradzić, rzekł Orol. Ale masz rację, tak dłużej nie może być, szkoda mi ciebie i tych rycerzy. Ale wiesz co? Słyszałem, zanim z tobą zamieszkałem, że w lesie mieszka stara, mądra wróżka. Może ona coś poradzi? Polecę do niej i z nią porozmawiam.

– Dobrze, mój ptaszku, odparła Sonia. To świetny pomysł. Leć do niej, może będzie mogła jakoś pomóc?

Wróżka Samanta, bo tak miała na imię, zdziwiła się, kiedy pewnego dnia w szybkę jej okna zastukał dziobem kruk, który znał ludzką mowę. Z zaciekawieniem wysłuchała jego opowieści o księżniczce i powiedziała.

– Tak, słyszałam o księżniczce. Biedna dziewczyna. Jej ojciec to zachłanny i zły człowiek, który jest w zmowie ze złą czarownicą Helgą, mieszkającą na końcu lasu, w starej jaskini. To ona, za jego namową, rzuciła zaklęcie na księżniczkę, polewając głowę Soni, gdy ta była jeszcze niemowlęciem, specjalną miksturą, którą sama przyrządziła, a która sprawiła, że na widok księżniczki każdy umiera z zachwytu. Król w zamian, raz w miesiącu, dostarcza wiedźmie w skrzyni nowe ubrania, gdyż ta lubi się stroić i wyglądać jak królewna, chociaż twarz ma tak brzydką, że wszystkie lustra na jej widok pękają.

Aby odczarować zaklęcie, Sonia musiałaby udać się do czarownicy, ukraść jej tę miksturę i polać nią swoją twarz, a wówczas zaklęcie ustąpi. Specyfik trzyma wiedźma w buteleczce, pod swoim łóżkiem, w jednej ze skrzyń, w których przynoszą jej ubrania. Butelkę może dotknąć tylko czarownica i Sonia. Gdyby dotknął ją ktoś inny, specyfik przemieni się w wodę i już nigdy nikt nie będzie mógł odczarować zaklęcia, a wówczas księżniczka zostanie, na zawsze, starą panną.

Niestety, czarownica jest nadzwyczaj przebiegła i bardzo czujnie śpi. Gdyby się przebudziła, to na pewno by księżniczkę uwięziła i powiadomiła jej ojca o wszystkim, a ten już by się postarał, by odpowiednio ukarać córkę i pewnie postawiłby straże przy baszcie i już nigdy księżniczka by jej nie mogła opuścić.

– Ale musi być jakieś wyjście, jakiś sposób, by pomóc księżniczce i sprawić, by mogła normalnie żyć, by mogła opuścić basztę i nie zestarzeć się w niej, w samotności? Wzburzył się kruk, krążąc nerwowo nad wróżką, aż mu się w głowie zakręciło.

– Tak, masz rację. Trzeba coś zaradzić. Czarownica ma jeden słaby punk. Jak robi się ciemno, to wówczas bardzo słabo widzi, nawet jak zapali świeczkę. W jaskini mieszka też papuga, która tak jak ty, zna ludzką mowę i czarownica codziennie z nią rozmawia. Papuga ma na imię Jadźka. To ona w nocy zastępuje czarownicy oczy. Jest jej bardzo oddana i prędzej sama zginie, niż pozwoli zrobić coś złego swojej pani. Hmm, to naprawdę trudna sprawa, wręcz niemożliwa. Ale, zaraz… Przecież ty znasz ludzką mowę i też potrafisz naśladować głosy, prawda?

– Tak, przyznał Orol.

– W takim razie, chyba już wiem, jak przechytrzyć czarownicę i jej papugę. To może się udać, ożywiła się Samanta. Posłuchaj.

Gdy tylko wróżka opowiedziała Orolowi swój plan, ten klasnął skrzydłami, podziękował jej w swoim i Soni imieniu, i pofrunął, jak najszybciej, do baszty. Opowiedział księżniczce o spotkaniu z wróżką i jej podstępnym, choć ryzykownym planie.

Sonia wysłuchała jego opowieści z wypiekami na twarzy i rzekła.

– To będzie trudne i niebezpieczne zadanie, ale muszę zaryzykować i mam nadzieję, że mi w tym pomożesz, gdyż bez ciebie, sama, nie dam rady przechytrzyć czarownicy.

– Oczywiście, odparł kruk, możesz na mnie polegać, zrobię wszystko, by plan się powiódł i, byś mogła być w końcu szczęśliwa.

– Dziękuję ci, mój ptasi przyjacielu, rzekła Sonia, a w jej oku, ze wzruszenia, pojawiła się łza.

Zbliżała się noc, kiedy słudzy króla Zachłannego, jak co miesiąc, mieli nieść skrzynię pełną ubrań do czarownicy. Zawsze robili to nocą, by nikt tego nie widział i nie zastanawiał się, dlaczego, z czym i do kogo z nią idą? To była wielka tajemnica, której król strzegł, ale Orol dowiedział się, podpytując wróble, żyjące na zamku, której nocy się to wydarzy.

Gdy nadeszła ta noc, kiedy tylko się ściemniło, księżniczka wyszła przez okienko baszty, po związanych ze sobą prześcieradłach i ruszyła szybkim krokiem w stronę jaskini, gdzie mieszka zła czarownica. Tuż nad jej głową frunie Orol.

Czeka ich długa droga i muszą zdążyć wrócić, zanim zacznie świtać i zanim ktoś mógłby zobaczyć zwisające z okienka prześcieradło, a ponadto codziennie rano niania przynosi śniadanie i na pewno wszczęłaby alarm, gdyby nie zastała Soni.

Oriol dowiedział się też, którędy słudzy będą szli ze skrzynią i razem z Sonią czekali na nich przy leśnej drodze, schowani za olbrzymim dębem.

Kiedy nadeszli i zbliżyli się, Orol pofrunął w krzaki, z których po chwili rozległ się krzyk.

– Na pomoc! Ratunku! Słychać było czyjś głos, jakby kobiecy.

Słudzy króla zatrzymali się, postawili skrzynię na ścieżce i nasłuchiwali, czy wołanie o pomoc się powtórzy. Nie czekali długo. Ktoś nadal wołał o pomoc, a głos wciąż dochodził z krzaków, nieopodal. Ruszyli w tamtą stronę, rozglądając się strachliwie na boki i łapiąc się za ręce, jak dzieci, gdy wchodzili w zarośla.

Sonia tylko na to czekała. Podbiegła do skrzyni, otworzyła ją i weszła do środka, przykrywając się ubraniami.

Po chwili słudzy wrócili z krzaków, nikogo tam nie znajdując , ale wciąż mając oczy, ze strachu, wielkie jak pomarańcze.

– To chyba musiał być jakiś duch, rzekł drżącym głosem, jeden z nich. Mógłbym przysiąc, że głos dochodził z tych krzaków.

Drugi sługa chciał też coś rzec, ale tak zaczął się trząść ze strachu, aż mu wypadła sztuczna szczęka i nie mógł nic powiedzieć.

– Idźmy, jak najszybciej i najdalej stąd, odparł trzeci z nich.

– Racja, spieszmy się, odparł czwarty.

Chwycili za skrzynię i ruszyli w dalsza drogę.

– Nie powinniśmy się byli zatrzymywać, chociaż z drugiej strony, jak ktoś woła o pomoc, to trzeba reagować i próbować pomóc temu w potrzebie, rzekł pierwszy sługa. Nie można odwracać głowy i udawać, że nic się nie słyszy. Czy tylko mi się wydaje, że skrzynia jest teraz dużo cięższa, niż wcześniej, zanim się zatrzymaliśmy? Wszyscy przyznali mu rację i potakując głowami zniknęli w ciemnościach.

Kiedy zbliżyli się do jaskini zamieszkałej przez czarownicę, ledwo mogli utrzymać się na nogach, ze zmęczenia. Ostatkiem sił postawili skrzynię na trawie i zapukali do drzwi.

Otworzyła je czarownica, mrużąc oczy, co potwierdzało plotkę, że ledwo widzi w nocy. Odezwała się gniewnym, chrapliwym głosem.

– Co tak długo dzisiaj? Czekam i czekam. Przez was się dzisiaj nie wyśpię.

– Chyba jakieś wyjątkowo strojne są dzisiaj ubrania, bo skrzynia jest tak ciężka, że musieliśmy co chwila przystawać i odpoczywać, rzekł któryś sługa.

– Dobrze już, szybko, wnieście ją do środka i postawcie przy łóżku. Rano zobaczę co to za ubrania i dlaczego są takie ciężkie, jak mówicie.

Postawili skrzynię przy łóżku ciesząc się w duchu, że nie będą musieli już jej dźwigać.

– Odprowadzę was do drzwi i zamknę je za wami, rzekła Helga.

Gdy tylko czarownica oddaliła się od skrzyni, by zamknąć za sługami drzwi, Sonia otworzyła wieko , wyskoczyła z niej cichutko, jak kot i schowała się za bujanym fotelem, stojącym przy łóżku.

– Jadźka! Jesteś tu? Zawołała czarownica wracając po omacku do łóżka.

– Tak, jestem, odparł Orol, udając głos papugi.

– A co masz taki dziwny głos? Spytała Helga.

– Aaa, gardło mnie trochę boli. Musiałam zjeść zimnego robaka, odparł Orol, udając Jadźkę.

– Gdzie jest moja piżama, nie wesz? Jestem pewna, że schowałam ją, jak zwykle, pod poduszką, ale jej tam nie ma, rzekła zdziwiona Czarownica, przeszukując łóżko.

– Może niechcący schowałaś ją do skrzyni pod łóżkiem? Odparł chytrze Orol głosem papugi, licząc na to, że czarownica się nie domyśli kim jest i nie dowie, że to on zabrał piżamę spod poduszki i ukrył pod łóżkiem, za skrzynią.

– A po co miałabym ją tam chować? Kontynuowała Helga?

– Nie wiem, ale na pewno rano coś brałaś ze skrzyni i może niechcący tam piżamę położyłaś, lub ci wpadła?

– Rzeczywiście, brałam krople na katar, odparła Helga.

– Daj klucz od skrzyni, to sprawdzę, czy tam jest? Odparł lekko podenerwowany Orol.

Helga nigdy nie rozstawała się z kluczem i, w zasadzie, tylko ona ją otwierała. Ale jest późna noc, ona prawie nic nie widzi, a piżamy nie ma, więc jak się ma położyć do łóżka spać? Nago? A może w ubraniu? Przez całe swoje życie, zawsze kładła się spać w piżamie i nigdy by nie usnęła, nie mając jej na sobie. Była o tym przekonana.

Może faktycznie rano ją tam włożyłam, niechcący i teraz tego nie pamiętam? Robię się coraz starsza, pomyślała i wzdrygnęła się na samą myśl o tym.

– Dobrze, dam ci klucz, a ty sprawdź, czy tam jest, odparła Helga.

Zdjęła z szyi kluczyk i wystawiła go na dłoni. Orol zbliżył się do niej ostrożnie i sięgną po klucz, modląc się w duchu, by Helga nie poznała, że on nie jest papugą, gdy nagle czarownica przemówiła.

– Twoje zielone pióra na grzbiecie i czerwone na ogonie, w nocy są czarne jak smoła. Nie tylko pamięć mam coraz słabszą, ze wzrokiem też jest chyba coraz gorzej, rzekła smutno.

– Oriol nie odpowiedział, bojąc się, że głos mu zadrży ze strachu i Helga domyśli się wszystkiego. Chwycił klucz i dał nura pod łóżko, dając znak Soni, by zrobiła to samo. Gdy księżniczka wsunęła się zza fotela pod łóżko, natrafiła ręką na coś, co tam było. Spojrzała na czym położyła dłoń i mało nie krzyknęła z przerażenia. Jej dłoń leżała na nieprzytomnej papudze, Jadźce. Zapomniała, że Oriol dostał od wróżki Samanty środek nasenny, którym ją uśpił.

Gdy Helga otwierała drzwi, sługom króla, kiedy przyszli ze skrzynią, kruk niepostrzeżenie wfrunął do jaskini, nad ich głowami, a następnie zaszedł od tyłu Jadźkę jedzącą pokarm z miski i psiknął w nią środkiem nasennym, i, już uśpioną, położył pod łóżkiem.

– I co? Spytała Helga. Znalazłaś piżamę?

– Jeszcze chwila, jeszcze się mocuję z zamkiem, odrzekł Orol

Naprawdę miał problem z jego otwarciem, gdyż pazury tak mu się trzęsły ze strachu, że nie mógł trafić kluczem w dziurkę. Gdy mu się to w końcu udało, otworzył wieczko skrzyni, a Sonia chwyciła butelkę z napisem „odtrutka na zaklęcie”.

– Mam! Piżama jest tutaj, krzyknął kruk i mrugnął porozumiewawczo do Soni.

– Czyli miałaś rację, powiedziała Helga. Musiałam ją tam położyć i zupełnie tego nie pamiętam. Naprawdę jest ze mną coraz gorzej, niedługo zapomnę zaklęć, a wówczas co ze mnie będzie za czarownica, pomyślała ze strachem.

– Daj mi tę piżamę, muszę się przebrać. Odwróć się, Jadźka!

– To ty się przebieraj, a ja idę do swojej klatki, bo poczułam się śpiąca. Położę się spać. Dobranoc Helgo!

– Też czuje się śpiąca. Zrobię to samo. Dobranoc Jadźka.

Orol odczekał chwilę i kiedy słychać było już miarowy oddech, a po chwili chrapanie wiedźmy, natychmiast, ukradkiem, razem z Sonią opuścili jaskinię.

Zaraz po jej opuszczeniu księżniczka wyjęła butelkę z odtrutką i obmyła nią swoją twarz.

– Jak myślisz, spytała kruka, odtrutka zadziała? Nie będą już ludzie umierać z zachwytu na mój widok?

– Nie wiem, odparł, ale życzę ci, by tak było. Niedługo się przekonamy. W niedzielę jest kolejny turniej o twoją rękę, być może poznasz w końcu swojego przyszłego męża…

– Mam też taką nadzieję , powiedziała rozmarzona Sonia.

– Pospieszmy się, rzekł Orol. Musisz zdążyć wrócić do baszty przed świtem, a ten zbliża się nieubłaganie.

Helgę obudziły jakieś dziwne hałasy. Dochodziły, o dziwo, spod łóżka. Co za czort, pomyślała? Wychyliła się i zobaczyła przewracającą się tam Jadźkę. Wyglądała, jakby była pijana. Nie mogła utrzymać się na nogach i co chwila upadała uderzając dziobem w podłogowe deski.

– Co ci jest, spytała Jadźkę? Upiłaś się? O tej porze?

– Nie, skądże. Odparła papuga. Kręci mi się w głowie, jakbym była pijana, faktycznie, ale nawet dzioba w niczym nie zamoczyłam, a zwłaszcza w alkoholu! Nie wiem co mi jest? Pamiętam, że jadłam coś z miski, ty poszłaś otworzyć drzwi sługom króla i… dalej już nic nie pamiętam.

– Jak to? Krzyknęła przerażona Helga. Przecież szukałaś mojej piżamy, którą znalazłaś w skrzyni, gdzie ją musiałam, niechcący, schować. Dałam Ci kluczyk od skrzyni, rozmawiałyśmy…

– Naprawdę? Ja nic nie pamiętam, a pamięć mam wyśmienitą, odparła Jadźka. Jaki kluczyk?

W tym momencie Helga wyskoczyła z łóżka, wysunęła spod niego skrzynię i ujrzała, że nie jest zamknięta na klucz. Gdy ją otworzyła z wrażenia omal nie zemdlała. Nie było buteleczki z odtrutką na zaklęcie. Nic nie rozumiała i nie potrafiła sobie wytłumaczyć jak mogło do tego dojść, ale wiedziała, że ktoś ją i Jadźkę przechytrzył. Była wściekła na siebie i na wszystkich. Zaczęła krzyczeć, tupać nogami, biegać po jaskini, rzucać wszystkim, co jej wpadło w ręce. Zrobiła się zielona ze złości, a z jej oczu tryskała nienawiść. Jadźka widząc jej gniew i obawiając się tego, co może się wydarzyć, wyfrunęła przestraszona, przez okno i nigdy już nie wróciła. Kilka dni później czarownica Helga też opuściła jaskinię i nikt nigdy już jej nie widział, ani nie słyszał. Przepadła gdzieś na zawsze. Ludzie mówią, że straciła całkowicie wzrok i również w dzień jest ślepa oraz zapomniała zaklęć i błąka się samotnie po lesie szukając swojej papugi i miejsca dla siebie.

W niedzielę odbył się kolejny turniej o rękę księżniczki Soni. Tradycyjnie, przybyło wielu gości, z całego królestwa, gapiów, a król i jego dworzanie zasiedli na trybunie honorowej. Zachłanny przyjął, jak zwykle, od uczestników pojedynku po sakwie ze złotymi pieniędzmi i dał znak, by rozpocząć turniej. Za jego plecami, w asyście strażników, opatulona chustą, by nikt nie ujrzał jej twarzy, siedziała jego córka, Sonia, czekając na rozpoczęcie turnieju i modląc się w duchu, by odtrutka zadziałała.

Rycerze stanęli naprzeciwko siebie, konno i zaczęła się ich mordercza walka o rękę księżniczki i pół królestwa.

Niestety, jak zawsze, z potyczki wyszedł cało tylko jeden z rycerzy. Księżniczka zauważyła, że jest bardzo przystojny, dostojny, dobrze zbudowany i, że zbliża się do trybuny honorowej by ucałować jej dłoń. Czuła, że drży całe jej ciało i prawie mdleje ze strachu przed tym, co za chwilę nastąpi. Za kilka sekund okaże się, czy odtrutka zadziałała i, czy widzi właśnie swojego męża? Bardzo tego chciała.

Kiedy zbliżył się do niej, by ucałować jej dłoń, rozchyliła chustę i ukazała mu swoją twarz. Wszyscy odwrócili wzrok, spodziewając się, że za chwilę dzielny rycerz, na widok jej twarzy, upadnie i umrze z zachwytu, jak każdy, do tej pory, przed nim, ale nic takiego się nie wydarzyło. Rycerz ucałował jej dłoń, przedstawił się i trzymając wciąż jej rękę, zwrócił się do króla Zachłannego o błogosławieństwo. Król był tak zaskoczony, że udzielił im błogosławieństwa, nie zastanawiając się, co robi, nadal nie rozumiejąc, co się stało i jak to możliwe? Gdy wszyscy wiwatowali, wznosili okrzyki radości i gratulowali młodej parze, król, chcąc uciec od tego zgiełku i zaszyć się w swoich komnatach, by wszystko przemyśleć, potknął się o stopień i runął z trybuny na plac, gdzie niedawno odbył się pojedynek. Medycy nie potrafili mu pomóc i kilka dni później zmarł na skutek odniesionych obrażeń. I, chyba, nie było nikogo, kto by za nim tęsknił, czy mu współczuł.

Naturalnie, zwycięski rycerz pojął Sonię za żonę, a ponieważ król zmarł, przejął nie pół, ale całe królestwo. Żyli długo i szczęśliwie, wiele lat. Królestwo, pod rządami nowego króla i królowej, dzięki pieniądzom króla Zachłannego, bardzo się rozbudowało. Nowy król nie żałował ich na budowę nowych dróg, mostów, miast. Dbał o mieszkańców, którym żyło się bardzo dobrze. Wszyscy byli szczęśliwi i kochali swoich władców.

Młoda para zamieszkała w zamku i spodziewa się potomstwa. Razem z nimi mieszka kruk Oriol, którego Sonia zapewniła, że będzie mógł z nimi być tak długo, jak tylko będzie chciał, a ma nadzieję i tego sobie życzy, że zamieszka z nimi na zawsze. On oraz jego ptasia partnerka, która właśnie złożyła jajka i wkrótce przyjdzie na świat ich potomstwo, małe, krucze pisklęta.

키워드에 대한 정보 bajka na dobranoc o księżniczce

다음은 Bing에서 bajka na dobranoc o księżniczce 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.

See also  Uss Intrepid Cv 11 1 350 | Unboxing Gallery Models Uss Intrepid Cv-11 146 개의 정답
See also  Syfon Blanco Z Płaskim Podłączeniem | Blanco Flexon Ii 166 개의 자세한 답변

See also  Bukiet Z Goździków I Róż | Adam Zamówił Bukiet Złożony Tylko Z Goździków I Róż, W Którym Goździków Było 2 Razy Więcej Niż Róż. 99 개의 가장 정확한 답변

이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!

사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc

  • Księżniczka na ziarnku grochu
  • 12 Tańczących Księżniczek
  • Piękna i Bestia
  • Królewna Śnieżka
  • KOPCIUSZEK
  • Królewna
  • Kreskówka
  • bajka
  • bajka po polsku
  • opowieści na dobranoc
  • bajki
  • polish fairy tales
  • bajki na dobranoc
  • bajki po polsku
  • bajki czytane po polsku
  • bajka na dobranoc
  • po polsku
  • zabawki
  • na dobranoc
  • bajki 2019
  • opowiadania
  • moralne bajka
  • dobranoc
  • princess
  • historia
  • polish
  • historie
  • nowe bajka
  • nowe bajki
  • nowe opowidania
  • nowe historia
  • yt:cc=on
  • opowieść

Księżniczka #na #ziarnku #grochu #i #4 #księżniczki #Bajki #po #Polsku #| #Bajka #i #opowiadania #na #Dobranoc


YouTube에서 bajka na dobranoc o księżniczce 주제의 다른 동영상 보기

주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 Księżniczka na ziarnku grochu i 4 księżniczki Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc | bajka na dobranoc o księżniczce, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.

Leave a Comment